ZMARŁ WIELKI RADOMIANIN

Hubert Czuma-SJ
 foto: ekai.pl
   W ostatnią niedzielę i poniedziałek odbyły się uroczystości pogrzebowe
(o charakterze państwowym) o. Huberta Czumy SJ, jezuity, wielkiego radomianina, patrioty, duszpasterza ludzi pracy, niezłomnego wychowawcy młodzieży, honorowego członka „Solidarności”.

O. Hubert Czuma SJ urodził się w Lublinie w roku 1930. Jego ojciec był profesorem KUL, posłem na Sejm RP i współtwórcą polskiej konstytucji z 1935 r., zaś stryj, generał Walerian Czuma, organizatorem i dowódcą obrony Warszawy
w roku 39. Matka była pianistką.

W roku 1948 wstąpił do zakonu jezuitów. Studiował filozofię na Wydziale Filozoficznym Towarzystwa Jezusowego i teologię na Wydziale Teologicznym Bobolanum w Warszawie. Pomimo gróźb ze strony UB święcenia kapłańskie otrzymał w 1955 roku w Lublinie.
 

Później studiował także w Warszawie i Rzymie. Pracował w Łodzi, Gdańsku, Lublinie (także jako rektor kościoła akademickiego KUL), w Kaliszu, Szczecinie i Radomiu.

Posługę w Radomiu o. Hubert rozpoczął w roku 1979 roku jako duszpasterz akademicki. W latach 1980-1989 współpracował z radomską Solidarnością. Organizował Msze święte za Ojczyznę w kościele pw. Świętej Trójcy. Opiekował się prześladowanymi, wspierał finansowo działalność wydawniczą i kolportaż podziemnych publikacji. Jako delegat J.E. Księdza Biskupa Edwarda Materskiego brał udział w procesie uczestników oskarżanych za zaangażowanie w wydarzenia Radomskiego Czerwca ’76 oraz w kolejna rocznicę tych wydarzeń (1988). Zabiegał o wyjaśnienie okoliczności męczeńskiej śmierci ks. Romana Kotlarza. Posługiwał także jako kapelan w radomskim więzieniu. Był cenionym spowiednikiem i kierownikiem duchowym alumnów oraz wielu innych osób. Prowadził wiele audycji w diecezjalnym Radiu AVE (obecnie Radio Plus Radom). Pełnił funkcję sekretarza Telefonu Zaufania Linia Braterskich Serc. W roku 2015 otrzymał honorowe obywatelstwo Miasta Radomia. Gdy je przyjmował, oprócz skromnego „Dziękuję”, powiedział: „Cieszę się, że ludzie mi ufają. Zawsze staram się robić w życiu coś sensownego i wartościowego. Nawet gdy zamykano mnie
w więzieniu, wiedziałem, że nie tracę czasu. Modliłem się za tych, co mnie zamykali, a wielu ich było. Zawsze starałem się robić to, co jest dobre dla człowieka”.

Dzięki zaangażowaniu o. Huberta w pobliżu pl. św. Kazimierza stoi pomnik Maryi Matki Życia, dedykowany także dzieciom br /> nnienarodzonym. To pomnik jego walki i głoszonych przez niego wartości. O. Huber Czuma SJ okazywał wielkie posłuszeństwo swoim przełożonym. Gdy na skutek nacisku władz komunistycznych, które nieustannie go inwigilowały, pojawiła się decyzja, by w 1979 roku został przeniesiony ze Szczecina do Radomia, podporządkował się temu. I mimo,
że Radom wydawał się zsyłką, to bardzo szybko okazało się, że Pan Bóg miał w tym swój plan, o wiele skuteczniejszy
w dobro, niż zamysły knujących i rozgrywających swe gry oficerów służb komunistycznych.

O. Hubert nigdy nie obrażał nikogo. Nawet w czasach minionego ustroju, tak w kazaniach czy prywatnie, zwykł używać zwrotów: „nasi bracia marksiści”, „nasi bracia ateiści”. Nie skarżył się, choć mógłby, na struktury kłamstwa. Nie rozpamiętywał krzywd, a także nie dowodził, że miał rację. Nie był też kapłanem - celebrytą z parciem na szkło. Jego osobowość zapisywała się w sercach ludzkich nie przez błyskotliwość medialną, ale wyrazistość świadectwa wiary
i wierności Ewangelii.

W ostatnim czasie, posunięty w latach o. Hubert, mocno podupadł na zdrowiu. Od 2017 roku mieszkał w infirmerii Kolegium Jezuitów w Warszawie. Z trudem poznawał znanych sobie ludzi. Ale, co ważne, do końca nie zapomniał tego, czym przesiąkł w całym życiu. A tym był modlitwa.

17 września o. Hubert trafił do szpitala w Warszawie, gdzie przeszedł operację. Mimo starań lekarzy, odszedł do Pana
w czwartek, 19 września 2019 roku.

Mszy świętej pogrzebowej w radomskiej katedrze (wcześniej była procesja z kościoła księży jezuitów) przewodniczył
J.E. Ks. bp Henryk Tomasik. Swe listy przesłali m.in. Pan Prezydent i Pan Premier Rzeczypospolitej Polskiej.

Ojciec Hubert Czuma SJ spoczął w grobowcu księży jezuitów na Firleju. Odszedł w 89. roku życia, 64. roku kapłaństwa,
i 71. roku powołania zakonnego.

opr.

 

do góry